Weekend minal nam podrozniczo. Wyruszylismy tym razem na polnoc na plazowanie polaczone z biwakiem w okolicach Fuwayrit by nastepnego dnia zwiedzic opustoszale pozostalosci z dawnych rybackich wiosek niedaleko Al Shamal. Fuwayrit jest miejscem obleganym przez obcokrajowcow i tubylcow, bo plaza jest piaszczysta, dno w wiekszosci ladne, woda przejrzysta, slonce jak wszedzie :) wiec czego chciec wiecej? Jesli przyjezdza sie popoludniu, trudno juz gdziekolwiek sie wcisnac. Nie reczniki jednak czy parawany znacza teren plazowicza, a postawiony blisko samochod terenowy. Jesli w dodatku jest to Land cruiser, to 90 procent szans, ze to arabska rodzina na wypoczynkowym wypadzie.
Noc na pustyni minela nam spokojnie, mimo, ze dookola biegna drogi, a na kamienistej pustyni tym bardziej slychac przejezdzajacy samochod; nie bylo duzego ruchu. Nie bylo tez szalenstw na quadach, co ucieszylo zwlaszcza tych, ktorzy biwakowali z dzieciakami.
I nie podziabaly nas zadne wstretne muchy jak ostatnim razem. No mnie cos uzarlo, ale jedno to sie prawie nie liczy :)
Na polnocy jest pare opuszczonych wiosek rybackich, do jednej z nich nie bylo wjazdu, gdyz jak poinformowala nas tabliczka, kreca tam film. Patrzac na te ruiny czlowiek od razu uswiadamia sobie jak biedny byl kiedys Katar.
Niedaleko znajduja sie tez 2 forty. Zbudowane zostaly by chronic tamtejszych mieszkancow, ktorzy uprawiali rosliny, byl (i jest) to bowiem teren-depresja, w ktorej zatrzymywala sie woda po dlugo oczekiwanym i cennym deszczu.
cdn