Od paru dni chodzi za mną kąpiel w ciepłym morzu, a dziś tak się dobrze złożyło, że Marcin skonczył pracę trochę wcześniej. Zabraliśmy Ola i pojechalismy do Dukhan. Okazało się, ze do Al Khor byloby blizej, ale postanowilismy juz nie zawracac. Do Duhkan jedzie sie około 40 minut, wiec jak Marcin konczy o 17, to troche nie oplaca sie jechac, bo malo zostaje czasu do zachodu slonca. Ale za to jest troszke chlodniej.
Woda byla cieplutka! Zupelnie jak kapiel w wannie :) Chłopaki zmierzyli temperature zegarkami i bylo ponad 35 stopni. Taka ciepla woda tak rozleniwia, ze zamiast plywac, to czlowiek sie tylko wyleguje :) Zasolenie sprawia, ze woda sama wypycha na powierzchnie- żyć nie umierac! Popoludnie i wieczór upłynely nam zatem na błogim leniuchowaniu.