Wczoraj bylismy u Andrzejów, czyli poznawanie rodaków w Doha ciąg dalszy. Wcale tu nie tak mało Polaków jak się okazuje. Wiekszosc poznala sie przez imprezy organizowane przez nasza ambasadę.
A z probowania nowych smaków, to dzis zjedlismy wreszcie dragon fruita. Z wygladu owoc jest przepiekny, kolorowy, "nastroszony", w smaku juz mniej rewelacyjny, ale na to bylam juz przygotowana czytajac fora internetowe. W porownaniu z opisami, ze smak "nijaki" przyznaje, ze nie jest tak zle. Lekko slodki, w srodku bialy z malymi nasionkami, troche jak kiwi. W kazdym razie duzo lepszy niz rambutany :)